Oparta na serii książek „Wereworld” Curtisa Joblinga, „Wilczy król” to nowy serial animowany Netflixa, łączący w sobie elementy fantasy, średniowiecznej opowieści i pasjonującej historii przygodowej.
Serial śledzi losy Drew Ferrana, pozornie zwyczajnego nastolatka, którego życie zostaje wywrócone do góry nogami, gdy odkrywa, że jest ostatnim z długiej linii Wilkołaków i prawowitym (choć niechętnym) władcą. Nasz protagonista musi odzyskać uzurpowany i utracony tron oraz stać się prawowitym Królem.
Reżyser Tom Brass, znany ze swojej pracy przy „Captive State” i „The Innocents”, wnosi swój wizualny talent do „Wilczy król”, tworząc świat, który jest jednocześnie znajomy i fantastyczny. Celia Morgan („Eastenders”) i Andrew Burrell („Disenchantment”), scenarzyści serialu, stworzyli narrację równie ostrą jak pazury wilkołaka.
Curtis Jobling, autor oryginalnych książek, pełnił funkcję głównego scenarzysty i producenta stowarzyszonego, zapewniając wierność adaptacji swojej wizji. Obsada głosowa to prawdziwe „who’s who” brytyjskiego talentu, z Ceallachem Spellmanem („Cold Feet”) na czele jako Drew Ferran. Towarzyszą mu Nina Barker-Francis („House of the Dragon”), Kim Adis i David Dawson („The Last Kingdom”) jako ekscentryczny pirat Hrabia Vega.

O serialu
Netflix zobowiązał się do pełnej adaptacji sagi Curtisa Joblinga, składającej się z sześciu książek. Tak więc „Wilczy król” to swego rodzaju „Gra o tron”, która z większą dawką przygód i w bardziej młodzieżowym tonie, powraca do klasycznego średniowiecznego fantasy w stylu Tolkiena, a ostatnio R.R. Martina.
Oczywiście, „Wilczy król” ma więcej akcji, więcej pościgów, więcej przygód, mniej intryg politycznych i przede wszystkim mniej przemocy niż popularny serial HBO. Jest to serial skierowany do młodszej widowni, z nastoletnimi protagonistami, którzy, choć dobrze zarysowani i z całą historią za sobą, nie pretendują do osiągnięcia epickiego rozmachu innych seriali.
Jest zabawny, ma całą historię do opowiedzenia i przede wszystkim „Wilczy król” jest bardzo rozrywkowy, choć być może nie osiąga głębi tematycznej innych seriali fantasy osadzonych w średniowieczu.
W każdym razie, to nowy wkład Netflixa w świat animacji.
Miłego oglądania!
Gdzie oglądać „Wilczy król”