Nowy dokument Netflixa przedstawia kronikę niesławnej katastrofy morskiej, która zamieniła luksusowe wakacje w pięciodniową gehennę, gdzie walka o przetrwanie mieszała się z nędzą. Wyreżyserowany przez nominowanego do nagrody BAFTA Jamesa Rossa, Totalna katastrofa: Śmierdzący rejs powraca do wstrząsającej podróży statku Carnival Triumph, incydentu, który stał się globalnym spektaklem medialnym i przestrogą przed kruchością nowoczesnych udogodnień technologicznych. To trzeźwa, bezkompromisowa analiza katastrofy, która rozwijała się w zwolnionym tempie, na oczach całego świata.
Wakacje zamienione w koszmar na pełnym morzu
Dokument rozpoczyna się od ukazania ostrego kontrastu między obietnicą a rzeczywistością. Dla tysięcy pasażerów, którzy weszli na pokład Carnival Triumph w Galveston w Teksasie, podróż miała być czterodniową luksusową wycieczką do Cozumel w Meksyku. 13-piętrowy statek był pływającym kurortem, obiecującym rozrywkę, relaks i luksus. Zamiast tego, jak pokazuje film, łącząc archiwalne nagrania z rozdzierającymi serce zeznaniami ocalałych, rejs przerodził się w prymitywną walkę o zaspokojenie podstawowych potrzeb. Film jest częścią antologicznej serii Netflixa Trainwreck, zbioru dokumentów analizujących eskalujące katastrofy publiczne i epickie porażki. Umieszczając tę historię obok analizy takich wydarzeń jak tragedia na festiwalu Astroworld czy mistyfikacja medialna „chłopca w balonie”, seria przedstawia incydent nie jako przypadkowy wypadek, ale jako studium przypadku katastrofy na miarę naszych czasów – zdefiniowanej przez załamanie systemowe, reakcję korporacji i nienasyconą gorączkę medialną, która po niej następuje. Ten kontekst od razu sugeruje, że chaos na pokładzie Triumph nie był nieprzewidywalnym zrządzeniem losu, ale katastrofą, która czekała na swój moment.

Pojedynczy punkt awarii
Dokument skrupulatnie analizuje techniczną przyczynę katastrofy, opierając się na ustaleniach oficjalnych dochodzeń, aby wyjaśnić, jak jedno zdarzenie wywołało całkowite załamanie systemu. Katastrofa rozpoczęła się od pożaru w tylnej maszynowni. Elastyczny przewód powrotny oleju napędowego podłączony do silnika Diesla nr 6 uległ awarii, rozpylając olej pod wysokim ciśnieniem i w wysokiej temperaturze na gorącą powierzchnię w pobliżu turbosprężarki silnika, gdzie natychmiast się zapalił. Ten pożar, choć ograniczony do jednej maszynowni, okazał się katastrofalny dla całego statku. Płomienie zniszczyły kluczową wiązkę głównych kabli elektrycznych biegnących nad głową. To jedno zdarzenie przerwało połączenie między przednią a tylną maszynownią statku, tworząc pojedynczy punkt awarii, który unieruchomił całą produkcję energii. Nawet nieuszkodzone generatory w przedniej maszynowni stały się bezużyteczne, niezdolne do dostarczania prądu do reszty statku. Rezultatem była całkowita awaria zasilania. Napęd, chłodzenie, oświetlenie i klimatyzacja przestały działać.
Film obnaża iluzoryczność poczucia bezpieczeństwa. Statek był wyposażony w liczne, wielowarstwowe systemy bezpieczeństwa, ale okazały się one bezużyteczne. Główny zautomatyzowany system gaśniczy, mgła wodna pod wysokim ciśnieniem znana jako Hi-Fog, uruchomił się zgodnie z planem, ale natychmiast zawiódł, gdy jego własne zasilanie, biegnące przez główną tablicę rozdzielczą, zostało odcięte przez pożar, który miał zwalczać. Plan awaryjny, system zalewania gazem CO2, również zawiódł. Zdalny mechanizm aktywacji nie zadziałał, zmuszając członków załogi do podjęcia niebezpiecznego ręcznego uwolnienia wewnątrz pomieszczenia z butlami CO2, przestrzeni już zagrożonej przez wyciekający gaz z nieszczelnych butli. Dokument wykorzystuje tę techniczną dekonstrukcję, aby zbudować potężny argument na temat systemowej podatności na zagrożenia. Triumph nie brakowało zabezpieczeń; raczej jego krytyczne systemy dzieliły fatalną zależność od jednej, niezabezpieczonej infrastruktury energetycznej, ujawniając poważną wadę projektową, która zamieniła możliwy do opanowania pożar silnika w kryzys na całym statku.
Życie na pokładzie dryfującego piekła
Gdy statek stał bezwładnie na wodzie, dryfując bezradnie po Zatoce Meksykańskiej, dokument przenosi swoją uwagę na ludzkie doświadczenie, które stanowi narracyjny i emocjonalny rdzeń filmu. Wykorzystując mieszankę surowych nagrań zarejestrowanych przez pasażerów na ich telefonach komórkowych oraz współczesnych wywiadów z ocalałymi, którzy wciąż noszą psychiczne blizny, film maluje niepokojący obraz pogrążania się w chaosie. Najbardziej niesławnym aspektem tej gehenny było całkowite załamanie warunków sanitarnych. Bez prądu do obsługi systemu toalet próżniowych, ponad 4000 mieszkańców statku zostało bez działających łazienek. Załoga poinstruowała pasażerów, aby oddawali mocz pod prysznicami i dostarczyła czerwone worki na odpady biologiczne do defekacji. Nagrania filmowe pokazują korytarze na pokładach pasażerskich wyłożone tymi workami, ponure świadectwo upadku standardów higienicznych. Wkrótce sytuacja się pogorszyła, gdy surowe ścieki zaczęły cofać się przez odpływy, zalewając korytarze i kabiny. Ocaleni wspominają brodzenie po podłogach śliskich od cuchnącej, tłustej mieszaniny ludzkich odchodów i stojącej wody.
Warunki środowiskowe potęgowały nędzę. Bez klimatyzacji wnętrze stalowego statku stało się dusznym piekarnikiem w upale Zatoki. Aby uciec z dusznych kabin, tysiące pasażerów wyciągnęło swoje materace na otwarte pokłady, tworząc rozległe, prowizoryczne obozowiska, które niektórzy opisywali jako „slumsowisko”. Te obszary, przykryte prześcieradłami i szlafrokami dla minimalnej ochrony przed żywiołami, stały się głównymi przestrzeniami życiowymi na resztę rejsu. W miarę upływu dni tkanka społeczna zaczęła się rozpadać. Zapasy jedzenia i wody kurczyły się i musiały być ściśle racjonowane, co prowadziło do wielogodzinnych kolejek po skromne porcje. Dokument zawiera relacje pasażerów gromadzących jedzenie w obawie, że zostanie im zabrane przez innych, a wszechobecne poczucie „każdy za siebie” zawładnęło statkiem. Film dobitnie ilustruje, jak szybko cienka powłoka cywilizacji i umowa społeczna luksusowych wakacji mogą się rozpaść, gdy znika podstawowa infrastruktura, która je podtrzymuje. Nieunikniony smród, przytłaczający upał i ciągła niepewność stworzyły atmosferę strachu i desperacji, którą ocaleni w filmie opisują jako scenę z „koszmarnego filmu”. Wstrząsające obrazy przelewających się ścieków służą jako potężna metafora tego całkowitego upadku porządku, godności i obiecanych wakacji.
Medialna gorączka i gorączkowe działania korporacji
Podczas gdy pasażerowie znosili piekło na pokładzie Triumph, historia ich gehenny eksplodowała w światowych mediach. Dokument pokazuje, jak incydent szybko stał się całodobowym spektaklem informacyjnym. Helikoptery stacji telewizyjnych krążyły nad pozbawionym zasilania statkiem, transmitując na cały świat obrazy prowizorycznych schronień na pokładzie. To właśnie podczas tej intensywnej relacji medialnej narodził się przydomek, który na zawsze zdefiniował to wydarzenie: „Śmierdzący rejs”. Nazwa ta zamieniła poważną katastrofę morską w popkulturowy żart, dziwaczną i chorobliwie fascynującą historię, której media nie mogły się nasycić. Film bada tę dynamikę, pokazując, jak narracja była kształtowana w równym stopniu przez paski informacyjne w telewizji kablowej, co przez wydarzenia na statku.
W obliczu tego wizerunkowego koszmaru, Carnival Cruise Lines gorączkowo próbowało zarządzać kryzysem. Dokument szczegółowo opisuje ogromne wyzwanie logistyczne operacji ratunkowej. Ponieważ statek dryfował i był pchany przez prądy, minęły dni, zanim duże holowniki morskie dotarły do niego i rozpoczęły powolny, żmudny proces holowania 13-piętrowego molocha z powrotem na brzeg. Początkowy plan holowania go do najbliższego portu w Meksyku został porzucony, a statek skierowano do Mobile w Alabamie. W miarę rozwoju kryzysu, ówczesny prezes Carnival, Gerry Cahill, wydał publiczne przeprosiny, wyrażając, że firma jest „bardzo zasmucona tym, co musieli znieść nasi goście”. Gdy pasażerowie w końcu stanęli na stałym lądzie, firma zaoferowała im pakiet odszkodowań, który obejmował pełny zwrot kosztów rejsu, kredyt na przyszły rejs o wartości tego, który właśnie przeżyli, oraz dodatkową wypłatę w wysokości 500 dolarów. Dokument tworzy ostry kontrast między tymi jałowymi gestami ze strony firmy a surową, traumatyczną rzeczywistością przedstawioną na nagraniach pasażerów i w wywiadach z ocalałymi. To zestawienie podkreśla głęboką przepaść między językiem korporacyjnego zarządzania kryzysowego – przeprosinami, odszkodowaniami i obietnicami przyszłych ulepszeń – a namacalnym, osobistym doświadczeniem tysięcy uwięzionych na statku.
Katastrofa z zapowiedzią
Być może najbardziej obciążającą częścią filmu Totalna katastrofa: Śmierdzący rejs jest metodyczne przedstawienie dowodów sugerujących, że katastrofa była nie tylko przewidywalna, ale i możliwa do uniknięcia. Film buduje przekonujący argument, że Carnival Triumph wypłynął w morze z historią znanych problemów, przekształcając narrację z nieszczęśliwego wypadku w opowieść o potencjalnym zaniedbaniu korporacyjnym. Dokument ujawnia, że zaledwie dwa tygodnie przed feralnym rejsem statek przeszedł inspekcję kontroli państwa portu przeprowadzoną przez Straż Wybrzeża Stanów Zjednoczonych. Inspekcja ta wykazała „zwarcie w skrzynce przyłączeniowej wysokiego napięcia jednego z generatorów statku, powodujące uszkodzenie kabli”, usterkę, która według oficjalnych rejestrów pozostała nierozwiązana w momencie pożaru. Co więcej, statek doświadczył znacznych problemów z napędem podczas rejsu bezpośrednio poprzedzającego pożar, co spowodowało kilkugodzinne opóźnienie.
Film zawiera również informacje z późniejszych procesów sądowych i raportów, które zarzucały szerszy schemat zaniedbań. Źródła te twierdziły, że Carnival był świadomy „ciągłego” zagrożenia pożarowego w całej swojej flocie, a Triumph w szczególności był znanym ryzykiem. Według tych twierdzeń statek wyruszył w swoją ostatnią, katastrofalną podróż z zaledwie czterema z sześciu w pełni sprawnymi generatorami prądu, a szósty generator – ten sam, w którym wybuchł pożar – miał znacznie przekroczony termin krytycznej konserwacji. Łącząc te fakty – oficjalny raport z inspekcji, niedawną historię problemów technicznych i zarzuty dotyczące odroczonej konserwacji – dokument przedstawia mocny argument, że „Śmierdzący rejs” był przewidywalnym wynikiem serii decyzji, w których względy finansowe mogły zostać postawione wyżej niż bezpieczeństwo pasażerów. Decyzja o wypłynięciu ze znanymi problemami mechanicznymi może być postrzegana nie jako zwykłe niedopatrzenie, ale jako skalkulowane ryzyko, w którym koszt napraw i odwołanych rejsów został zważony z potencjalnym, i ostatecznie zrealizowanym, kosztem katastrofalnej awarii.
Coraz gorzej: zapomniana tragedia
Dokument dba o to, by nie przeoczyć kluczowego i znacznie bardziej tragicznego rozdziału sagi Carnival Triumph. Po tym, jak statek został w końcu odholowany do Mobile w Alabamie w celu przeprowadzenia rozległych napraw, jego gehenna wciąż się nie skończyła. Podczas postoju w stoczni BAE Systems, statek został złapany przez silną burzę, która przyniosła wichury o sile sztormu. Okaleczony, pozbawiony zasilania statek zerwał się z cum. Ta druga „katastrofa” miała śmiertelne konsekwencje. Ogromny statek wycieczkowy dryfował niekontrolowanie po rzece Mobile, gdzie zderzył się z zacumowaną pogłębiarką. Siła zderzenia i naprężenie na molo spowodowały zawalenie się do wody 20-metrowego odcinka doku. Na tym odcinku molo znajdowało się dwóch pracowników stoczni, gdy się zawaliło. Jeden został uratowany i hospitalizowany; drugi, pracownik stoczni, zginął w wypadku.
Dochodzenie w sprawie tej drugiej katastrofy ujawniło kolejną historię systemowej porażki, tym razem na lądzie. Stwierdzono, że pachołki cumownicze używane do zabezpieczenia 13-piętrowego statku przy molo były źle przymocowane i poważnie osłabione przez korozję. Raporty potwierdziły, że stocznia od lat dokumentowała obawy dotyczące stanu i nośności tych samych pachołków, ale naprawy przeprowadzano jedynie reaktywnie, po wystąpieniu problemu. Ta tragiczna koda dobitnie wzmacnia główny temat dokumentu o łańcuchu zaniedbań. Awaria systemów statku na morzu została odzwierciedlona przez awarię niezbędnej infrastruktury portowej na lądzie. Śmierć pracownika podnosi historię ponad opowieść o zrujnowanych wakacjach i medialnym spektaklu, osadzając tytuł „Totalna katastrofa” w prawdziwej, nieodwracalnej tragedii i podkreślając ludzki koszt nawarstwiających się zaniedbań.
Bezlitosna analiza systemowej porażki
Dokument kończy się nie rozwodzeniem nad kulturowym żartem „śmierdzącego rejsu”, ale przedstawieniem trzeźwej, szczegółowej analizy tego, co się dzieje, gdy krytyczna infrastruktura, planowanie korporacyjne i podstawowa ludzka godność zawodzą na morzu. Totalna katastrofa: Śmierdzący rejs wykracza poza sensacyjne nagłówki, by służyć jako potężna refleksja nad odpowiedzialnością korporacyjną i złożoną rolą mediów w kształtowaniu publicznych narracji o katastrofach. Splatając analizę techniczną, wstrząsające zeznania ocalałych i dowody wcześniejszych ostrzeżeń, film argumentuje, że chaos nie był nieprzewidywalnym wypadkiem, ale kulminacją systemowych słabości i skalkulowanych ryzyk. Ostatecznie stanowi on bezkompromisową analizę tego, jak szybko obietnica luksusowych wakacji może się rozpaść, pozostawiając po sobie historię zdefiniowaną zarówno przez ludzką odporność, jak i głębokie zaniedbanie korporacyjne.
Dokument Totalna katastrofa: Śmierdzący rejs w reżyserii Jamesa Rossa miał premierę na platformie Netflix 24 czerwca 2025 roku. Incydent na pokładzie Carnival Triumph rozpoczął się od pożaru w maszynowni w lutym 2013 roku, a późniejszy śmiertelny wypadek przy cumowaniu w stoczni w Mobile miał miejsce w kwietniu 2013 roku.